Uprzedzając zwyczajowe przytyki pojawiające się przy każdym moim modelu - tak wiem, to kolejny rozgrzebany projekt ale mam w nosie co ludzie mówią Będzie budowany naprzemiennie do Mark IV aby odpocząć o tych tysięcy nitów.

Będzie to już trzeci mój Sherman, tym razem polski - Sherman M4A1(76)W z 1 Polskiej Dywizji Pancernej. Angole nazywali je Sherman IIA ("II" - M4A1, odlewany kadłub, silnik gwiazdowy, "A" - armata 76mm). W drugiej połowie 1944 roku dostali ich bardzo dużo od Amerykanów ale nie bardzo ich chcieli w swoich jednostkach bo mieli już Firefly'e i woleli standardowe Shermany do przeróbek. Dlatego dużo ich poszło do jednostek polskich, nowozelandzkich itd. Jako że będzie to czołg z maczkowej dywizji, będzie pasował do Cromwelli które za chwilę licznie się pojawią na forum

Na początku miałem robić "Latającą Krowę" ale to najwcześniejsza wersja i trzeba by przerabiać wieżę. Zdecydowałem się na wersję wczesno-średnią których było najwięcej i które uczestniczyły w wyzwalaniu krajów Beneluksu. Podoba mi się często spotykana modyfikacja - dospawane brytyjskie zasobniki, takie same jak w Firefly. Nasi pancerniacy lubili je też obładowywać dospawanymi ogniwami gąsienic. Z początku to zwalczano a potem dopuszczono i uregulowano przepisami.

Bazą będzie plastikowy model Mato z którego docelowo pewnie zostanie jedynie kadłub. Za dużą wieżę od razu skreśliłem i zastąpiłem Taigenowską. Na razie będzie wersja budżetowa z podwoziem Mato i elektroniką Taigena. Z czasem pewnie dokupię metalowe podwozie ale wiadomo - czasy ciężkie. Niemal wszystkie detale zewnętrzne wezmę z zestawu statycznego I Love Kits który kiedyś dorwałem po taniości.

Na początek kadłub został obskrobany ze wszelkich detali. Włazy kierowcy i strzelca zostały z kawałkiem kadłuba przeszczepione z chińskiego zestawu.

to kibicuję

_________________
nie mam czasu jadę czołgiem

Najwięcej roboty będzie z wieżą która niestety ma mocno przesadzoną fakturę odlewu, która wygląda jak skórka pomarańczy. Rzeczywiste egzemplarze mają o wiele gładszą fakturę. Trzeba będzie szpachlować.

Wczesne Shermany IIA nie miały jeszcze hamulców wylotowych, zamiast nich była tylko nakrętka zabezpieczająca gwint. Zrobiłem to z odciętego kawałka hamulca z zestawu i rurki. Ogólnie lufa jest nieco za krótka ale nie aż tak żeby znów kombinować z wytworami MK Modellbau.

Faktycznie polecieli z fakturą, zwłaszcza, że szpetmany były bardzo gładko wykończone - czasem zdarzy się zobaczyć nawet ślady szlifowania odlewów. A tu jak poranna poniedziałkową ruska produkcja z 1942 roku

Też tak pomyślałem, że kacapy go robili

_________________
nie mam czasu jadę czołgiem

Właz ładowniczego pochodzi z zestawu. Osłona peryskopu i uchwyt są metalowe - pozostałości po elementach Shumo. Będzie zamknięty bo po pierwsze jest strasznie delikatny a po drugie planuję że będzie jedynie dowódca widoczny z załogi.

Wieża założona na szybko plus rosnąca kolekcja Szpetmanów Jak Biały skończy swoje egzemplarze z Afryki i Włoch to będzie prawie każdy front drugiej wojny obsadzony. A takiego z Marines z wysp Pacyfiku też kiedyś zrobię

I Fireflaya koniecznie!!!!!

_________________
Pozdrawiam
Krzysztof Kaczorowski

Skończę dwa swoje i za Świetlika wezmę się - poza wanną i gąskami mam już na niego wszystko uzbierane

Fajnie wygląda

W Shermanie brak postępów ale mam za to już dowódcę